, wysoko przetworzona żywność warta grosze, bo ileż kosztuje troche grochu i burak plus konserwant z beczki?
starym sposobem wędzi taką rybę. Ostrym scyzorykiem oskórował sporego węgorza, nasolił i do beczki wędzarniczej. Nie powiem, lepszej ryby uwędzonej w życiu nie jadłem.
renepoznan napisał:
A z czego masz wędzarnię? Murowaną czy typowo rybacką z beczki metalowej?
---
Dałbym Ci każdą kiełbasę ale nie znasz Mojej Basi. Te kiełbasy kręciłem i
wędziłem tylko dla niej, więc rozumiesz- normalnie nie mogę. Przykro mi.
A wędzarnie zrobiłem kilka lat temu
i ich utrzymywania w trakcie wędzenia wystarczy w komorze
wędzarniczej zamontować termometr (koszt ok 15 zł) i można dość dokładnie
utrzymać temperaturę w środku wędzarni. Ja mam taki patent od lat.Ja mam
wędzarnię zrobioną z beczki z przewodem dymnym ok 2 m i nie mam specjalnego
problemu z
metalowych drzwi.Wchodzi do niej 4-6 ram wędzarniczych(w
zalezności od długości ryby). Wierzaj mi-nie jest łatwo utrzymac temperaturę w
takiej wędzarni bez znajomosci wielu czynników. Ty piszesz o beczce, nad którą
mozna się pochylic,a ja o komorze do której ramy wkłada się stojąc na podeście.
Znam
tylko dlatego, że na
kupno "lakierni" po prostu mnie nie stać" - mówi Zygmunt, kiedy wchodzimy do
pomieszczenia, w którym od aromatu mięsa uwędzonego w specjalnie dobranej
mieszaninie liściastego drewna aż zakręciło mi się w głowie. Zygmunt wyjmuje z
beczki garść grubo zmielonych, pachnących
aromatu mięsa uwędzonego w specjalnie dobranej
mieszaninie liściastego drewna aż zakręciło mi się w głowie. Zygmunt wyjmuje z
beczki garść grubo zmielonych, pachnących żywicą trocin - to buk i olcha.
Zamocowane na wędzarniczych hakach połcie mięsa przez kilka godzin muszą się
nawdychać dymu, żeby
mieszaninie liściastego drewna aż zakręciło mi się w głowie. Zygmunt
wyjmuje
z beczki garść grubo zmielonych, pachnących żywicą trocin - to buk i
olcha.
Zamocowane na wędzarniczych hakach połacie mięsa przez kilka godzin
muszą
się nawdychać dymu, żeby nabrały odpowiedniego smaku, zapachu i
wyglądu
od aromatu mięsa uwędzonego w specjalnie dobranej
mieszaninie liściastego drewna aż zakręciło mi się w głowie. Zygmunt wyjmuje z
beczki garść grubo zmielonych, pachnących żywicą trocin - to buk i olcha.
Zamocowane na wędzarniczych hakach połcie mięsa przez kilka godzin muszą się
nawdychać dymu
tylko dlatego, że na
kupno "lakierni" po prostu mnie nie stać - mówi Zygmunt, kiedy wchodzimy do
pomieszczenia, w którym od aromatu mięsa uwędzonego w specjalnie dobranej
mieszaninie liściastego drewna aż zakręciło mi się w głowie. Zygmunt wyjmuje z
beczki garść grubo zmielonych, pachnących żywicą
aromatu mięsa uwędzonego w specjalnie dobranej
mieszaninie liściastego drewna aż zakręciło mi się w głowie. Zygmunt wyjmuje z
beczki garść grubo zmielonych, pachnących żywicą trocin - to buk i olcha.
Zamocowane na wędzarniczych hakach połacie mięsa przez kilka godzin muszą się
nawdychać dymu, żeby