Ja miwszkam sama z synem , wprawdzie on je jak drwal , każdą ilość wchłonie al
> e umiem kupować tak żeby się nic nie marnowało.
Ale przy jedzeniu "jak drwal" problem się w 3/4 rozwiązuje sam.
> Nie żebym nie wyrzucała nigdy , ostatnio zgniły mi dwa bakłażany i trzy cukinie
Bakłażany...
Znajdź se babę, co to bedzie zjadać, marnujesz się.
--
!@#%&*$*%@!
Bakłażana - rozcinam na pół i paprykę (lub 2) też na pół i do piekarnika.
Wyjmuję, kiedy bakłażan się upiecze (to zależy od wielkości jego; paprykę -
kiedy ma spaloną czarną skórę. To tylko za pierwszym razem ma się wrażenie,że
własnoręcznie marnuje się paprykę.Po wyjęciu z piekarnika włożyć
madzioreck napisała:
> Ja miwszkam sama z synem , wprawdzie on je jak drwal , każdą ilość wchłonie al
> > e umiem kupować tak żeby się nic nie marnowało.
>
> Ale przy jedzeniu "jak drwal" problem się w 3/4 rozwiązuje sam.
>
> > Nie żebym nie wyrzucała
/obrzydzaniem mi wszystkiego, co nowe i czego rozmówca jeszcze nie
jadł ( typu "nie rozumiem jak można jeść bakłażany", "zupa serowa to nie zupa").
Często autorzy takich tekstów są przekonani, że oni sami wspaniale gotują i
wszystkim musi smakować
- denerwuje mnie używanie szybkich erzatsów, typu ryż w torebce
wiedzą że są wpozycji uprzywilowanej w stosunku do większości świata.
Ja miwszkam sama z synem , wprawdzie on je jak drwal , każdą ilość wchłonie ale umiem kupować tak żeby się nic nie marnowało.
Robimy zakupy codziennie , mamy sklepy pod nosem plus raz na tydzień większe zakupy u Turka na rogu.
Nie
(danie z bakłażanów, cukini, papryki, cebuli i
pomidorów), toskańska zupa, czy knedle trydenckie.
Z resztek tradycyjnych ciast pandoro i panettone, kupowanych masowo przed
Bożym Narodzeniem, można przygotować oryginalne desery - zauważyli włoscy rolnicy.
To właśnie ciast marnuje się najwięcej
partii kochanej są tak zamknięci jak bakłażany, które trzeba drążyć powoli i do skutku, żeby pestki z nich wyszły i nie mydliły ogólnego smaku.
Ta koalicja nie nadaje się do rządzenia niech zabiera manatki i zmyka z pola widzenia, więcej krzywdy zrobią niż komuna przez laty i tak samo są zachłanni
jak
Ja znam i polecam cukinie i bakłażana z grilla, marnuje się je w oliwie z solą, cytryna i miętą, griluje się, a jak zostanie to wkłada się do słoika i polewa oliwą i może z tydzień stać w lodówce, do kanapek.
Z grilla to kocham karkówkę i łagodną i na ostro, skrzydełka kurczaka i boczek takie grube
A próbował ktoś z Was pesto z bakłażana? ostatnio widziałam takie w sklepie i się zastanawiałam czy brać czy nie i jednak nie wzięłam bo, jakoś nic o tym nigdy nie słyszałam.
Co do marnowania i wykorzystywania.
Święta spędziliśmy w PL. Wróciliśmy ze sporymi zapasami kabanosów (uwielbiają je moje
marnowanego mięsa, plus jeszcze
posiekane natki pietruszki i kolendry (po dużej łyżce) i przesmażyłam razem
posypując wszystko raz jeszcze marokańską przyprawą i dodając dwie duże
suszone śliwki (z takich mięciutkich nieprzesuszonych).
Przesmażone przełożyłam do naczynia żaroodpornego, podlałam szklanką
sprawnie, praktycznie nic z żywności się nie marnuje, jest to też oszczędność, bo nie kupuję tu kanapeczki, tu ciastka na mieście. Dodatkowo przeglądam gazetki dwóch sklepów, do których chodzę i zawsze skorzystam z promocji, zainspiruję się, co kupić na obiad. Przykładowo widzę bakłażana/cukinię i wezmę
Wszyscy piszą o mrożeniu warzyw, polecam jednak zbierać słoiki i robić weki, nie marnuje się kasy na prąd. Więcej zachodu niż wrzucić do zamrażarki, ale jednak w słoiku warzywa i owoce wytrzymują dłużej. I ze słoika nie trzeba odmrażać.
Fasolka szparagowa w wodzie z solą idealnie nadaje się do
> Może po prostu zdejmij klapki z oczu, a potem chociaż
> spróbuj zrozumieć, co czytasz.
Może naucz się cytować jak człowiek, bo jeszcze ludzie pomyślą, że
to ja bzdury piszę.
>To nie jest dieta, tylko marnowanie czasu na nią z efektem jojo w
> niedalekiej przyszłości. Ale
solejrolia napisała:
> nie kupuję na zapas- zwłaszcza jedzenia. żeby się nie marnowało;
A ja owszem ale dlatego, że co wieczór robię mężowi obiad do pracy (a czasem także śniadanie jeśli ma dyżur od 6 rano, wtedy po prostu miło mu wziąć gotowe i nie myśleć o robieniu kanapek o tej porze
> e
> jest to dieta dość daleka od normalności.
>To nie jest dieta, tylko marnowanie czasu na nią z efektem jojo w niedalekiej
przyszłości. Ale co kto lubi.
> Idea, żeby kupić coś co prawda tanio, ale dodać do tego własną pracę w postaci
> babrania się z kurzymi zwłokami i
- dzięki czemu wędlina się nie marnuje. Owoców morza nie kupuję, bo nie lubię mrożonych, a tylko takie można u nas kupić. Od czasu do czasu ewentualnie trochę krewetek - ale tylko tyle, ile potrzebuję, żeby nie leżały i się nie psuły.Drogie przyprawy? Jakie drogie przyprawy kupujesz? Przecież sosów